poniedziałek, 14 września 2015

Najważniejsze zadania ostatnich dni.


Cześć!
Jestem strasznie zakręcona, wiele rzeczy mi umyka, zapominam. Od niedawna prowadzę dziennik, w którym odhaczam każdy zrealizowany punkt. Ostatnio całą moją uwagę zajęła realizacja trzech największych, bardzo czasochłonnych i wymagających.

1) Remont łazienki - generalny od rozebrania starej, przez projekt, po realizację. Nigdy nie myślałam, że tyle czasu trzeba spędzić w salonach z glazurą, żeby w końcu znaleźć coś wartego uwagi w przystępnej cenie. Zdecydowaliśmy nie oszczędzać na tym remoncie, bo łazienka to pomieszczenie, które ma służyć wiele lat i przy moich kosmetycznych 'wygibasach' skazana będzie na liczne tortury. Postawiłam na jasne płytki w kolorze ecru, motyw kwiatowy w postaci białych storczyków oraz mieniące się paski. Wbrew pozorom całość daje niebanalny efekt. Obecnie czekamy na mebelki i umywalkę, które mają przyjechać pod koniec miesiąca. 

2) Design pokoju - wprowadzając się do tego mieszkania nie myślałam, ze zabawię w nim na długo.  Docelowo pokoje miały być wynajmowane studentom. Realnie zamieszkałam w nim ja z przyjaciółkami. Rok zbierałam się żeby ogarnąć przestrzeń wokół siebie, brak mi było motywacji. Pomogły mi ostatnie ulewy, w których nasze mieszkanko ucierpiało. Minusy mieszkania na najwyższym piętrze.. Na pierwszy rzut poszły ściany, które z ostrego błękitu powędrowały ku delikatności 'aromatycznego kardamonu' Duluxa. Pomarańczowa kanapa została przykryta wełnianą narzutą w kolorze ecru. Zdobią ją miękkie, puchate poduszki pasujące kolorem do ścian. Jedyna szafa jaką mam, to komandor. Chcąc nie chcąc, pozostał na swoim miejscu. Pokój zdobi jasny dywan kupiony w Biedronce podczas ostatnich gazetkowych hitów oraz mały biały stolik z ikei z dwoma brązowymi pufami. Podstawowym problemem jest dla mnie umiejscowienie klatki ze świnkamim morskimi, bo o ile szczury stoją na ziemi, tak świnki zdecydowanie wolę mieć na wysokości. Sprawa do przemyślenia.

3) Ogromna uroczystość rodzinna - czasem są takie święta, niezapomniane, wyjątkowe.. jak setne urodziny. Na taką właśnie imprezkę idę jutro. Śpiewanie sto lat tu nie przystoi, będziemy improwizować. Nie jestem fanką tak wielkich spotkań, bo 170 osób to dużo nawet 'jak na wesele', ale kto Jubilatce zabroni? Tak czy inaczej na takiej uroczystości trzeba się odpowiednio prezentować. Sukienka, buty, marynarka, włosy, paznokcie, makijaż - potrójnie, przecież mama i ciocia też na mnie liczą!

Mój grafik pęka w szwach, a ja po tym tygodniu padam. Konieczna jest regeneracja sił i drobny relaks. W kolejnym poście z pewnością zasypię Was zdjęciami z ostatniego tygodnia. 

Trzymajcie się!

10 komentarzy: